Coraz bliżej święta… Ach, jaki to jest cudowny czas. Mam nieodparte wrażenie, że właśnie ten czas przed bożym narodzeniem, nie same święta, jest najlepszy. Rozglądamy się za prezentami, przy czym więcej myślimy o innych. Jest to też czas, kiedy w mojej rodzinie skrupulatnie przygotowujemy się na przyjście małego Jezuska. Już kilka tygodni przed wigilią zbieramy się licznie u naszej babci. Zaczynamy robić słodycze na boże narodzenie, bo to co domowe jest najlepsze. Na początku robimy pierniki. Wiadomo, dobry piernik musi poleżeć, stąd tak szybki czas rozpoczęcia tych przygotowań. Najwięcej frajdy mają oczywiście najmłodsi członkowie rodziny. Sama pamiętam, jak jako podlotek uwielbiałam te nasze rodzinne przygotowania. Pierniczki spod rąk tych kochanych maluchów może i nie są, jak ze sklepowej półki, ale jednak nie zamieniłabym ich na inne.

Te pierniczki po prostu mają duszę. Są koślawe, ale przy tym tak urocze i oryginalne. Podczas z jednych takich naszych rodzinnych posiedzeń przedświątecznych również myślimy już o choince. Rozpoczynają się w takim razie prace nad ozdobami, które można będzie na niej powiesić. Nie wiem, jak u was, ale ja nie wyobrażam sobie naszej rodzinnej choinki bez cukierków. Cukierki świąteczne , aby mogły zawisnąć na drzewku, muszą zostać owinięte gustownymi rzemyczkami z kokardką. To zadanie akurat wykonują starsi członkowie rodziny, bo zapewne gdyby zajęły się tym dzieci, to niestety żaden cukierek nie doczekałby się uwieńczenia sobą choinki.  Święta i czas przed świętami to niewątpliwie magiczne chwile. Dla mnie magiczne, bo spędzone w gronie najbliższych, w gronie osób, bez których ciężko wyobrazić sobie życie.